Chlebek cioci Mani, na zakwasie


Za namową kumpeli, która uważa, że całkiem dobrze wychodzi mi gotowanie postanowiłam, że na blogu powstanie cykl z tym związany (Kasia wszystko przez Ciebie!!!). Ja mam troszkę odmienne zdanie, ponieważ bywa, trzeba przyznać, że coś się nie uda i najczęściej mój mężuś się o tym przekonuje :) Na szczęście za bardzo nie narzeka i nadal chętnie pochłania to co przygotuję. Będę tu zapisywać przepisy wypróbowane, które udają się za każdym razem i bardzo często do nich wracam.

Na pierwszy rzut leci przepis na chleb. Daaawnooo już chciałam upiec własny chlebek, no ale jakoś ciężko było się zebrać... I tu przyszła z pomocą, a raczej z zakwasem ciocia Mania :) Wyjścia nie było, chleb trzeba było upiec co by się zakwas nie zmarnował!!!
Samo przygotowanie zakwasu jest trochę czasochłonne, a przepis możecie znaleźć na przykład tutaj.
Jak już to macie to gwarantuję Wam, że co najmniej raz w tygodniu będziecie chrupać własnej roboty świeży chlebuś.

Potrzebne składniki:
3 łyżki zakwasu
1 szklanka mąki żytniej
1 szklanka ciepłej wody
Wszystko razem mieszamy w dużej misce, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 6 do 10 godzin.


Następnie dodajemy:
3 szklanki ciepłej wody
50 g drożdży świeżych wymieszanych w pół szklanki ciepłej wody lub 7 g drożdży suchych
1 kg mąki pszennej (można poeksperymentować z inną)
3-4 łyżeczki soli
1 szklanka otrąb żytnich lub pszennych
3 łyżki słonecznika
3 łyżki siemienia lnianego
Wszystko mieszamy i odstawiamy na pół godziny.


Ciasto urośnie - odkładamy 3 łyżki zakwasu do słoiczka (do następnego wypieku), a resztę przekładamy do foremek wyłożonych papierem do pieczenia na 15 minut. Następnie wkładamy do rozgrzanego do 200°C piekarnika. Ja używam dwóch keksówek, jednej mniejszej, a drugiej troszkę większej.
Chlebki smarujemy jeszcze na wierzchu roztrzepanym jajkiem i posypujemy na przykład słonecznikiem.


Pieczemy 1 godzinę, ale pamiętajmy, żeby po 40 minutach przykryć je papierem do pieczenia, żeby skórka nam się nie spiekła za bardzo.
Po godzinie chlebki wyciągamy z piekarnika, usuwamy papier do pieczenia i kładziemy do wystygnięcia na kratce.
Ach ten zapach... Pierwszy chlebek znika jeszcze tego samego dnia :D Pycha!!!




Podobne posty

Brak komentarzy: