O blogu
Blog lifestylowy: o naszych dzieciaczkach - nazywanych miminkami (a wszystko przez Czechów :)), książkach dla nich, ciekawych przepisach, fotografii i o tym, co w danej chwili uznam za warte podzielenia się z Wami. Zapraszam ;)
Archiwum bloga
-
▼
2015
(41)
- ▼ października (4)
Popularne posty
-
Piekliście kiedyś torty? Ja próbowałam już kilka razy, jakoś zawsze z marnym skutkiem. Próbowałam zrobić " Rainbow cake " - ni...
-
Jakiś czas temu przesłuchałam niemal wszystkie wykłady profesora Jerzego Zięby . Myślę, że większość osób zna jegomościa, a jeśli nie,...
-
Pamiętacie te czasy, jak jeszcze w podstawówce na technice obowiązkowo przed świętami sklejaliśmy kilkadziesiąt kolorowych paseczków?...
-
Jak się zmobilizować do pstrykania większej ilości coraz to lepszych zdjęć? Co zrobić, żeby aparat nie leżał całymi dniami w futerale na ...
-
Aktualizacja z dnia: 03.01.2016: Niestety Karolinie nie udało się pokonać raka - w święta Bożego Narodzenia odeszła... :( Kondolencje dla c...
Ciekawe, choc chyba dosc kontrowersyjne.
OdpowiedzUsuńTak, to dość kontrowersyjne, choć to dopiero jeden z tematów, które porusza profesor Zięba. W jego wypowiedziach można się dowiedzieć o wielu kontrowersjach, takich jak na przykład, że nie ma czegoś takiego jak cholesterol :o Szczerze zachęcam do zainteresowania się jego wypowiedziami.
UsuńJestem córką lekarza i w mojej rodzinie nigdy nie staraliśmy się o ograniczanie soli. Co prawda do wody nikt jej nie dosypywał, ale solniczka na stole nie była uznawana za diaboliczne narzędzie ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie Twój tata wiedział co robi, nie ograniczając Wam jej ;) Zachęcam jeszcze do zmiany soli białej na tą różową. Pozdrawiam ;)
UsuńMoi rodzice chyba w ogóle nie kupują "zwykłej" soli, więc ta różowa to dla nas żadna nowość :)
UsuńW takim razie wszystko wiesz na temat :) My niestety dopiero używamy jej od niedawna.
OdpowiedzUsuńSól do wody? nie no.. to już przegięcie. nie wypiłabym :) ale... ogólnie bez soli to ciężko. nawet zioła nie zdziałają tego co sól ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście samej soli z wodą też bym nie wypiła. Jest to taki zabieg podnoszący jakość wody. Można wziąć sól na język i popić sól - myślę, że tak jest łatwiej :) Osobiście nie stosuję tego, bo piję wodę wysoko zmineralizowaną. Nie musimy rezygnować z soli, tylko zamienić ja na lepszą ;)
UsuńJeszcze o tym nei słyszałam, ciekawe :) ja niestety zupełnie się odzwyczaiłam od soli :)
OdpowiedzUsuńWg pana Jerzego sól jest niezwykle potrzebna do zdrowego funkcjonowania naszych organizmów. Nie powinniśmy z niej zupełnie rezygnować.
UsuńNie słyszałam o tym, a to ciekawostka...
OdpowiedzUsuńNo niestety jeszcze nie wszyscy o tym wiedzą, dlatego też powstał ten post ;) Zachęcam do wysłuchania wywiadów z Ziębą, wszystkie są na YT ;)
UsuńChętnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, naprawdę :) Sama zawsze się śmieje, że sól i cukier to biała śmierć, ale o tych solach nie słyszałam. Jako,że mam chorą tarczycę to jodowana sól niespecjalnie mi służy, właśnie morską używam.. Niemniej przetestuję himalajską lub celtycką, dla zdrowia rzecz jasna :)
OdpowiedzUsuńWszystko dla zdrowia Ania!!! Jeśli chodzi o tarczycę, to wydaje mi się, że pan Jerzy też się wypowiada na jej temat, ale zbyt dokładnie nie wiem co mówił :) Jego wykłady można oglądać po kilka razy i wychwytywać ciekawe informacje. Jeszcze książkę muszę ogarnąć, bo wiem, że na pewno warto :)
UsuńTeż używam soli himalajskiej!:) A ogólnie lubię raczej umiarkowane ilości soli. Z pewnością zapoznam się z wykładem tego pana.
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że coraz więcej osób jej używa - suuper :) Będziemy coraz zdrowsi ;)
UsuńSoli używam niewiele, wolę zioła, ale jak mówiłam tej różowej chętnie spróbuję. Co do samego Zięby, podchodzę do tematu ostrożnie, choć znam osoby, które korzystają z tych zaleceń i im to pomaga.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Królowo :) Na co konkretnie pomógł Zięba Twoim znajomym?
UsuńBardzo interesujący wpis, nie wiedziałam dotąd, że sól ma aż tyle rodzajów. Próbowałam tylko raz cytrynowej w Turcji ;-) Chętnie zajrzę na kanał tego Pana, bo lubię takie medyczne nowinki, dzięki!
OdpowiedzUsuńI jak po odwiedzinach u pana Zięby? Zaskoczyło Cię coś? Daj znać co :)
UsuńJa tam wolę sól w umiarkowanym stopniu, a że jest ich tyle rodzajów to nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńJest jest!!! Można umiarkowanie, jak się lubi, a ta różowa będzie z nich najzdrowsza ;) Minerały, minerały... ;)
Usuń|Nie wyobrażam sobie kuchni bez soli. Co ciekawe teraz w ciąży po prostu mojemu organizmowi jej się chce bardziej. Bardzo lubię sól himalajską. Z zwykłą kamienną nie przepadam. A woda bez minerałów po prostu wypłukuje je z naszych organizmów.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak Asia!!! Gratulacje, nie wiedziałam, że będziesz miała dzidziusia!!! :) Daleko jeszcze do wielkiego spotkania? :)
UsuńBardzo dobry post. Sól jest nam potrzebna, nieprzetworzona zawiera sporo minerałów, tak bardzo nam potrzebnych, sama też używam i polecam .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do mnie - Beata.
Dziękuję bardzo!!! Cieszę się, że ludzi coraz bardziej świadomie podchodzą do kwestii swojego zdrowia. Oczywiście, że odwiedzę!!! ;)
UsuńZnam, wiem, słyszałam.:):) I szczerze sama (dzięki niemu) zaczęłam stosować sól himalajską. a co do picia soli w wodzie. Wrzucając szczyptę soli (naprawdę szczyptę) zmieniamy smak wody i jest ona bardziej miękka i smaczniejsza. Spróbujcie sami, ale musi być jej naprawdę niewiele, bo inaczej to jakbyśmy pili wodę morską. :p
OdpowiedzUsuńO dziękuję za podpowiedzi!!! Miło mi słyszeć, że Ziębę zna coraz więcej osób :) Madzi, czy wprowadzilaś jeszcze inne zmiany po zapoznaniu się z jego wykładami lub książką?
UsuńOrsalit i inne nawadniacze też mają w sobie sól. To prawda, sól jest niezbędna, choć nadal uważam, że w nadmiarze szkodzi. Szkoda, że nie napisałaś czegoś więcej na temat samej soli - skąd się wydobywa, jak powstała i dlaczego jest "czysta". Ja dotychczas używałam soli morskiej, ale teściowa podrzuciła mi tą nowość. Jestem z natury sceptyczna, więc lubię się upewnić, czy to warte uwagi.
OdpowiedzUsuńNo właśnie czysta to ona nie jest - zawiera najlepsze dla nas minerały, których nie ma w białej soli. Pochodzenie - pewnie tak jak nazwa wskazuje każdej z nich: kłodzka i himalajska :)
UsuńJa też nie wyobrażam sobie gotowania obiadu bez soli. Nieraz już słyszałem opinie, że sól to biała śmierć i że najzdrowsza jest właśnie ta szara, najlepsza dla najszego organizmu. A tak samo jak sól w nadmiarze szkodzi woda i nie chodzi tu o częste wizyty w toalecie, ale o to, że trzeba wiedzieć jaką wodę kupić i ile jej wypić. A my często robimy zupełnie odwrotnie; chcąc pozbyć się uczucia otyłości wypijamy hetkolitry wody.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, to takie nasze błędy, które w dodatku są promowane przez dietetyków. Na szczęście świadomość żywienia wzrasta coraz bardziej :)
UsuńLekarze - będą trzepać na Tobie kasiorę, wypiją Twoją krew, a jak do szpitala trafisz z wrzodem na dupie - wyjdziesz bez płuca, bo pójdzie na eksport do Rosji.
OdpowiedzUsuńWoda + sól = napój izotoniczny. Taki dla sportowców. Z potem tracisz też elektrolity (tzw. minerały). Nie odkrył Hameryki.
Lekarze też są zwolennikami medycznej marihuany. To, że Bachański spieprzył sprawę z dokumentacją (jako lekarz ma ustawowy obowiązek jej prawidłowego prowadzenia, jest poweidziane dokładnie nawet o takich pierdołach jak numeracja stron), to jego wina. I wina naszego kraju, bo w przewidzianym przez system czasie, jaki jest dla pacjenta, nie da się tych papierów wypełnić. No po prostu się nie da. Albo to zrobisz, albo kogoś nie zbadasz. A jak czegoś nie zapiszesz, tylko czekać aż do drzwi zapuka prokurator.
Ludzie wierzą w takie pierdoły jak witamina C lecząca raka, marihuana lecząca raka, ostropest plamisty, szałwia, imbir, kurkuma, wszystko leczy raka i jest TAKIE DOBRE bo naturalne. Coś Ci powiem. Pokrzyk wilcza jagoda też jest trujący. A taki diablo naturalny. Ale pozyskiwana z niego atropina potrafi obudzić do życia serce, które przestaje bić. Chemioterapia, znienawidzona przez naturopatów, to w części też leki roślinne. Jak alkaloidy Vinca np, albo substancje z barwinka. Żaden z nich nie przyzna, że to z roślinek. Żaden z nich nie przyzna, że w niektórych nowotworach dają szansę wyleczenia choroby >90% (chłoniak Hogdkina, białaczka limfoblastyczna). Aż nie chce mi się pisać dalej, bo ja z takimi wiatrakami walczę od lat, i bez skutku. To, co uprawiają ci ludzie, to manipulacja i żebranie kasy. O ich ofiarach niestety historia milczy, tylko z sukcesami obnoszą się głośno.
Jeśli dobrze zrozumiałam wypowiedź: zaliczasz się do przeciwników Zięby i tych od naturoterapii? Ja jak na razie jestem nimi zafascynowana - dopiero się uczę i dowiaduję zaskakujących dla mnie informacji. I na pewno część z tego co mówi Zięba jest prawdą, choć chłop ma nieźle pod górę, żeby przekonać wielu niedowiarków i polityków, aby zmienić nieco w naszym systemie zdrowotnym. Każdy ma prawo wierzyć w co i w kogo chce. Jak dla mnie profesor mówi bardzo ciekawie, choć bardzo różnie od niektórych lekarzy. A osoby chore na raka na pewno będą chciały spróbować każdej możliwości walki z chorobą, czy to marihuany czy witaminy C - jeśli ma im to pomóc, nie mam nic przeciwko...
UsuńDziękuję za Twój obszerny komentarz :)