Skrót LBA oznacza Liebster Bloger Award, takie dziwne połączenie niemieckiego i angielskiego. Czyli niejako otrzymałam "najważniejszą blogową nagrodę" - tak w moim rozumieniu :D Nagroda ma zachęcać początkujących blogerów do dalszej aktywności, a także do poszerzania znajomości. Za nominację bardzo dziękuję Oli z inspirującego bloga aleksandrakaliszan.com. Ola namawia na wycieczki w ciekawe miejsca, a przy okazji chce nas perfekcyjnie nauczyć angielskiego :) Szczególnie zapraszam Was do zapoznania się z jej fiszkami.
LBA to trochę jakby łańcuszek, ale nie do końca - przecież dzięki niemu poznajemy bardziej siebie samych, a także nawiązujemy ciekawe kontakty z innymi blogerami :)

A więc do dzieła!!! Oto pytania, które otrzymałam:

Jeden przedmiot, który zabrałbyś na bezludną wyspę:

Najchętniej zabrałabym całą rodzinkę, ale skoro ma to być przedmiot to byłaby to książka - a najlepiej zbiór książek, których nigdy nie mam czasu przeczytać. A tam w ciszy i spokoju, w końcu mogłabym na przykład jeszcze raz przerobić Mroczną Wieżę Stephena Kinga. 

foto: klik



Miejsce na świecie, które chciałabyś jeszcze odwiedzić:



Islandia - mimo tego, że kraj nie należy do ciepłych zdecydowanie chciałabym tam zawitać!!! Obejrzeć zorze polarne - moje marzenie!!! Troszkę zazdroszczę moim bliskim znajomym, którzy spędzili tam dobrych kilka lat - a ja nie wykorzystałam okazji, żeby do nich zawitać :/



foto: klik

Najpiękniejsze miejsce, które do tej pory widziałaś:


Jeśli mam już wybrać jedno miejsce to zdecydowanie jest to wyspa Santorini. Każdemu polecam tam być i spróbować prawdziwej greckiej sałatki. Miejsce oblegane, ale nie przereklamowane. Przepiękne widoki, które chętnie zobaczyłabym jeszcze raz.


Twój największy blogowy sukces, to...

Mam nadzieję, że jest jeszcze przede mną ;)



Szybkie, pyszne i proste danie to...

Szpinak wrzucony na patelnię + dużo czosnku + pieprz + sól + jogurt naturalny + makaron rurki pełnoziarnisty = zdrowe i pełne brzuszki :D

foto: klik

Zapraszasz teściową na kolację, czym ją zaskoczysz?

Kanapkami z serem i szynką :D hihih Na pewno nieźle by się zdziwiła, bo troszkę już mnie zna i wie, że jestem "wymyślata" :D A tak na serio to pewnie zrobiłabym zapiekankę z pieczarkami, kurczakiem i makaronem, albo przepyszną zupę z dyni - ostatnio hit u mnie w kuchni :)


Kim chciałaś być jako dziecko?

Jakoś mi to w głowie nie utkwiło - chyba miałam za dużo pomysłów co chwilę :D Ale pamiętam jak jedna z babć zawsze mi powtarzała, że "Magdusia - Ty to będziesz lekarzem!!!" :D Takie jej marzenia, hehe. Oj, jak bardzo się myliła :D Od informatyka do lekarza trochę daleko... ;)


Twój sprawdzony urodowy trik:

Zbyt mocno się nie maluję - bo nie potrafię :D Zazwyczaj szybko wrzucam trochę podkładu na buźkę i maluję rzęsy. Jak dla mnie najlepszy duet to:



Must-have w szafie każdej kobiety to...

Czarne legginsy + bokserka + długi sweter - to tak na jesienną porę ;)


Kobieta, która Cię inspiruje/którą podziwiasz/którą naśladujesz to...

Zdecydowanie moja Mama :) Na pewno jest moim wzorem do naśladowania, nikogo lepiej nie znam niż ją. Zawsze poradzi, pomoże w trudniejszych chwilach.


Cel w Twoim życiu, do którego dążysz to...

Być szczęśliwą, realizować marzenia swoje i moich trzech chłopaków :*



No i teraz najważniejsze, moje kolejne nominacje do LBA:

Pytania dziewczyny te same co wyżej ;)

Ostatnio wpadłam na ciekawy przepis na chleb - bardzo nietypowy, a zarazem mega zdrowy!!! No nie wiem, czy istnieje jeszcze zdrowszy, jeśli tak - wyprowadźcie mnie z błędu. Przepis pochodzi z bloga Eli FashionVoyager, znajdziecie na nim mnóstwo innych przepysznych inspiracji i nie tylko.

Cieszę się, że chleb robi się bardzo szybko - wystarczy tylko wymieszać wszystkie składniki. Przy moim Maciusiu to bardzo istotne, bo akurat z nim piekłam, a jego zwinne rączki chwytają bardzo szybko to czego nie powinny :D I ląduje to potem oczywiście w buziolce :D
W oryginalnym przepisie były pestki dyni, których nie miałam akurat w domu, ale dorzuciłam zamiast nich garść pokruszonych orzechów laskowych. No i najważniejsze - nie ma w nim w ogóle mąki!!!

Popatrzcie na składniki:

1 szklanka słonecznika
1/3 szklanki orzechów laskowych - pokruszonych
3/4 szklanki siemienia lnianego
1 szklanka płatków owsianych
3 łyżki maku
6 czubatych łyżek zmielonego siemienia lnianego
2 łyżki nasion chia
1 łyżka miodu
1 łyżeczka soli himalajskiej
1,5 szklanki wody
3 łyżki oliwy

No i proszę bardzo: słonecznik - źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, minerałów oraz witamin z grupy B (dbających o nasz układ nerwowy). Orzechy laskowe - mimo, że są dość kaloryczne, to również kwasy nienasycone, a także witamina E (dla młodej skóry) i kwas foliowy (przyszłe mamusie jedzcie, jedzcie :D). Siemię lniane - tłuszcze omega-3, cynk, lecytyna, a także działanie osłaniające nasz przewód pokarmowy. Płatki owsiane - błonnik, błonnik i jeszcze raz błonnik :) Mak - szkoda, że tak rzadko używany w kuchni - to źródło wapnia, witamin A, D, E i C, choć jest też kaloryczny. Nasiona chia czyli szałwia hiszpańska - ma niesamowite właściwości, ale przede wszystkim zawiera mnóstwo omega-3, żelaza oraz wapnia - nawet więcej niż w mleku.
Miód - doskonale wpływa na naszą odporność i nie tylko, chociaż pod wpływem temperatury podczas pieczenia traci swoje właściwości - nadaje za to delikatnej słodyczy chlebkowi. Sól himalajska - źródło minerałów, no i oliwa - tej tłumaczyć raczej nie trzeba ;)
Są to oczywiście tylko niektóre z właściwości składników tego chleba, resztę spokojnie znajdziecie w specjalistycznych źródłach.

I co zdrowo? Jasne, że tak!!! Bierzcie się zatem do pieczenia!!! :) Wystarczy wszystkie składniki wymieszać i przełożyć do keksówki. Niech sobie tam poleżą około 2 godzinki - po to, by ziarna dobrze się ze sobą posklejały. Potem na 1h i 10-15 minut do piekarnika nastawionego na 180°C. Obserwujcie chlebek - jak ziarna z góry zaczną się rumienić to oznaka, że jest gotowy. Potem tylko wytrzymać aż ostygnie, a to nie lada wyzwanie :D I smacznego!!! ;)



PS. Jeśli znacie jakiś zdrowszy przepis na chleb koniecznie dajcie znać!!!

Ostatnio mam wrażenie, że wszędzie panuje moda na olej kokosowy. Kogo nie pytam ten coś słyszał, może chce kupić, ale za bardzo nie wie do czego go użyć :)
Używam go w kuchni i nie tylko od kilku tygodni i wg mnie jest niesamowity!!! Czemu w  ogóle zaczęłam się nim interesować? Otóż mój Kuba je dosyć mało i niezbyt różnorodnie, staram się z tym walczyć i przekonywać go do nowych smaków, ale różnie z tym bywa. Najchętniej zjada niestety smażone posiłki!!! ( :((((( )  A kiedy się dowiedziałam, że własnie olej kokosowy jest jednym z olei o najwyższej temperaturze dymienia (źródła podają od 200 do 235°C )- czyli podczas jego podgrzania nie rozkładają się kwasy tłuszczowe - musiałam go przetestować.

Olej kokosowy zawiera mnóstwo dobrych składników (źródło):
  • Nasycone kwasy tłuszczowe – ok 93%:
    • kwas laurynowy – ok 44-51%,
    • kwas mirystynowy – ok 13-18%,
    • kwas palmitynowy – ok 8-12%,
    • kwas kaprylowy – ok 7%,
    • kwas kaprynowy – ok 6%,
    • kwas stearynowy – ok 3%;
  • Nienasycone kwasy tłuszczowe:
    • jednonienasycone – kwas oleinowy (Omega-9) – około 6,5%, 
    • wielonienasycone – kwas linolowy (Omega-6) – około 1,5%.

Można go używać nie tylko w kuchni, ale i w kosmetyce. Polecam używać olej nierafinowany, z pierwszego tłoczenia (często z napisem extra virgin na etykiecie) - czyli taki, który nie został poddany żadnej obróbce podczas procesu produkcji, a co za tym idzie, nie stracił swoich cennych wartości. 

Moje zastosowania w kuchni:
  • smażenie - niesamowity zapach kotlecików, mniam,
  • dodaję go do zupki Maćka - już po ugotowaniu, dolewam kilka kropli do warzywek,
  • dolewam do ciasta naleśników czy racuchów - które potem piekę już na suchej patelni,
  • kilka kropel oleju zawsze dodaję do smoothie,
  • służy mi jako olej do sałat na zimno.

A jak go używam w łazience? Oto kilka przykładów:
  • jako olejek do kąpieli,
  • balsam do ciała,
  • zrobiłam z niego naturalny antyperspirant - sprawdził się super, nawet podczas upałów tego lata (olej plus soda oczyszczona),
  • olejek do włosów dla mnie i dzieci - kiedy pojawia się ciemieniucha lub łupież - pomaga po jednokrotnym zastosowaniu,
  • baza do peelingów,
  • balsam do stóp,
  • nawilżenie ust.
  • odżywka do rzęs.

Olej kokosowy dzięki dużej zawartości kwasu laurynowego posiada także właściwości antybakteryjne i przeciwgrzybiczne - może być zatem równie dobrze stosowany w naszej domowej apteczce. Co prawda, jeszcze w tym zakresie go nie używałam, ale na pewno spróbuję. Jest używany na ból gardła, wspomaga leczenie tarczycy, dobrze działa na odporność organizmu, a podobno nawet rozjaśnia rozstępy. Ciekawi mnie jeszcze pasta do zębów na bazie tego oleju, może ktoś z Was już wypróbował? Dajcie znać.

Poza tym warto wiedzieć, że czasem olej ma konsystencję smalcu, a czasem oleju - wszystko zależy od temperatury w jakiej jest przechowywany. Przy ponad 20 stopniach zamienia się w ciecz :)




A Wy używacie oleju kokosowego? Znacie jakieś ciekawe zastosowania, które można jeszcze wykorzystać?

Jak myślicie, czy może wyniknąć coś pożytecznego w połączeniu: kartka papieru + dzieciaki + farby? Jasne, że może :) Szczególnie wtedy, gdy przymkniemy oko na panujący wokół całego zamieszania bałagan i damy ponieść się zabawie. Przy okazji kreatywnie spędzamy czas z dziećmi.
A oto artyści i bohaterzy postu: Zuzia, Kuba i Maciek :) 




Zapraszam na fotorelację z naszej zabawy i zachęcam do pobrudzenia sobie stóp i rąk - to naprawdę niezła frajda!!! Nasze arcydzieło nie pójdzie na strych ale znajdzie miejsce na ścianie w pokoiku Zuzy, jedyne, oryginalne - nasze!!! :)



















I jak, podoba Wam się obraz? Mi bardzo i pewnie za jakiś czas powtórzymy zabawę, a przy okazji porównamy sobie jak bardzo urosły te dłonie i stópki. 
A Wy macie swoje ulubione zabawy z dzieciakami, przy których można się pobrudzić? Dajcie znać ;)